Jak co dzień człowiek przebrany za fotografa pośpiesznie ubrał się i wyszedł z domu. Jak co dzień opróżnił z reklam skrzynkę na listy wybierając rachunki. – Same shit, different day – wymamrotał do siebie i ruszył niespiesznie w kierunku przystanku szukając wokół pretekstu do wrzucenia choćby trzeciego biegu.
Jak co dzień – nie znalazł.