W samym środku sesji nowe body posypało errorami, na szczęście obok było stare, które miało być w razie awarii zastąpione właśnie tym nowym.
– A teraz jeszcze to – żachną się Człowiek przebrany za fotografa gdy autobus w którym siedział delektując się początkiem dwunasto godzinnej podroży wśród rozwrzeszczanych emerytów, po raz kolejny z rzędu zakaszlał i zgasł.
Zabrzęczał telefon, szybki look na dziewięciocyfrowy numer:
To ten pomorski klimat.
Zabójczy.